Błogosławionych Świąt Wielkanocnych!
Chciałbym napisać coś bardzo osobistego, ale proszę nie odczytuj tego jako mojego religijnego fanatyzmu - nie jestem fanatykiem, nie mam też potrzeby indoktrynacji.
Chcę natomiast podzielić się dziś moją pasją. Moją miłością.
Dla mnie, jako chrześcijanina, pastora i coacha, ten okres świąteczny jest czymś szczególnym.
Nie chodzi w nim o jajka czy króliczka, chociaż moja córka Ida uwielbia te dodatki.
Chodzi o rdzeń tego, czym jest Wielkanoc.
O piękno i symbol, o siłę i moc, o zwycięstwo wiary nad ciemnością i rozkładem, o totalny i ostateczny triumf życia. ŻYCIA.
Tym życiem jest Jezus.
Najpierw coś umiera a potem... powstaje z martwych, zyskując zupełnie nowy wymiar. Umiera moje ja, aby ulec transformacji i odrodzić się.
Umierają stare złe nawyki.
Umierają toksyczne relacje.
Umiera trudna przeszłość.
Umiera niemoc.
Umierają zmartwienia.
Ginie zło. We wszelkiej postaci.
To rdzeń wiary chrześcijańskiej - śmierć Jezusa na krzyżu Golgoty i Jego zmartwychwstanie. To zapowiedź osobistego ODRODZENIA dla każdego z nas. Umieramy dla starego, jesteśmy ożywieni dla tego co nowe, wieczne, istotne, pełne dobra.
Osobiście, oprócz czerpania z faktu zmartwychwstania sił, aby wygrywać w życiu codziennym z każdą formą negatywizmu, oprócz budowania na tym wiary w zbawienie i WOLNOŚĆ, zmartwychwstanie jest też dla mnie siłą.
SIŁĄ, która przemienia moje życie.
Tej siły życzę Wam wszystkim na każdy dzień, nie tylko od święta, drodzy przyjaciele.
Ona jest dla każdego, kto ma odwagę, żeby uwierzyć.
Komentarze
Prześlij komentarz